Niektóre książki są tak beznadzieje, że aż żal je kończyć. Są od początku tak beznadziejne, że po pierwszym rozdziale chce się odłożyć powieść i zapomnieć o niej jak najszybciej. Niestety, ja coraz częściej trafiam na takie książki. I z bólem, muszę stwierdzić, że "Lato drugiej szansy” zalicza się do tej kategorii. Męczyłam tę powieść ponad 2 tygodnie. Lektura miała ok. 410 stron, więc normalnie zajmuje mi to maksymalnie tydzień. Może to przez szkołę i to, że nie mogłam spokojnie usiąść z tą pozycją. Jest to kolejny dowód, że to co polecają na amerykańskie booktube'ie nie do końca jest takie wspaniałe, lecz zdarzają się wyjątki, ale owa książka nim nie była.
Taylor była
strasznie głupią i nierozsądna bohaterką, że chciało się wejść do lektury i nią
potrząsnąć, bo się o niej nie dało czytać. Dziewczyna zawsze ucieka od swoich
problemów, kiedy owe pojawią się na horyzoncie. Rozumiem, że niektórzy tak
robią, ale uciekanie przed każdym kłopotem na pewno nic nie da, ale nasza główna persona jest zbyt mało inteligenta, żeby to zrozumieć. Kluczem do dobrej książki są dobrze wykreowane osoby, ale Morgan Matson nie umie tego dokonać, a szkoda, bo zapowiadało się naprawdę ciekawie.
Fabuła sama w
sobie jest strasznie banalna. Ogólnie cała akcja toczy się nad jeziorem. Nasza główna bohaterka w wieku 12 lat (kiedy
ja o tym przeczytałam, szczęka mi opadła!) zerwała ze swoim pierwszym
chłopakiem, Henrym. Również musi stanąć twarzą w twarz ze swoją byłą najlepszą
przyjaciółką. Dodajmy, że bohaterka wraz z rodziną przez dłuższy czas nie była
w tej miejscowości, ale teraz postanowili wrócić, a dlaczego? Ojciec Taylor
jest bardzo ciężko chory i postanowili, że spędzą to lato razem.
No właśnie choroba ojca głównej bohaterki była w dziwny sposób przedstawiona. Czytając
"Gwiazd naszych wina" Johna Greena, zostałam poruszona. W grudniu ubiegłego roku uroniłam łzy, a tutaj nawet nie zakręciła mi się łezka w oku. Nie mam serca z kamienia, o czym mogliście się przekonać, w tym poście, że ja naprawdę dużo płaczę. A w tej pozycji... zdaje mi się, że wątek choroby nie był tak często poruszany jak rozterki miłosne głównej bohaterki. Przez 3/4 lektury mamy bardzo schematyczną powieść, a ja oczekiwałam czegoś więcej.
Jakieś plusy?
Pomimo tego, że sama książka jest beznadziejna i nic nie może podwyższyć jej
oceny, nawet pióro autorki, które w otchłani tragizmu tej powieści nie może jej
obronić. Trzeba przyznać, że „Lato
drugiej szansy” czyta się bardzo szybko, choć czytałam ją 2 tygodnie i musiałam podchodzić do niej 3 razy. Na początku zraziła mnie bohaterka, a potem
nie mogłam się za tę powieść zabrać! Może zbyt wielkie oczekiwania? Muszę jednak stwierdzić, że jak raz usiadłam to mogłam przeczytać 50 stron, chybaże oczy zaczynały mi się kleić i nie mogłam dokończyć nawet 1 rozdziału!
Podsumowanie: Oczywiście nie polecam wam książki
Morgan Matson pod tytułem „Lato drugiej
szansy”, ponieważ jest ona beznadziejna. Ma strasznie wkurzającą bohaterką,
która ucieka od problemów i zawsze uchodziło jej to na sucho. Jest to jedna z
najgorszych powieści tego roku i mojego życia. Ogromne rozczarowanie, ponieważ
osoby bardzo często zachwalały tę lekturę, a ja postanowiłam spróbować i
żałuję. I ja wam, tę książkę odradzam. Jest wiele lepszych pozycji, które możecie poznać, które wniosą nam coś do życia, bo to nawet nie był dobry odmóżdżacz!
Lato drugiej szansy, Morgan Matson, Wydawnictwo Jaguar, str. 450, 2014.
Ocena: 1/6
Za książę dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
Lato drugiej szansy, Morgan Matson, Wydawnictwo Jaguar, str. 450, 2014.
Ocena: 1/6
Za książę dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
Naprawdę było aż tak źle? Dotychczas czytałam w większości pozytywne opinie o tej książce. Chyba jednak zaryzykuję i przeczytam "Lato drugiej szansy" :)
OdpowiedzUsuńAż mi głupio, bo byłam jedną z osób, które Ci tę książkę polecały. No ale każdy ma inne gusta i nie wszystkim podobają się te same pozycje. U mnie na przykład jest tak z Darami Anioła - wszyscy zakochani, a ja nie, bo fazę na tę serię miałam w gimnazjum, jak miałam lat dwanaście.
OdpowiedzUsuńMoże lubię takie banalne powieści, ale ja widzę w nich magię i chętnie je czytam :)
A kilka razy miałam ją brać z biblioteki... :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś spróbuję ;)
Oj szkoda... Miałam zamiar kupić tę książkę, teraz się waham.
OdpowiedzUsuńA dla mnie to była bardzo przyjemna i poruszająca książka. Ale jak widać mamy inne gusta. :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie przekonuje mnie od siebie ta pozycja. Nie do końca moje klimaty.
OdpowiedzUsuńKarlina W. :D
Widziałam tę książkę wiele razy w księgarni, ale za każdym razem wydawał mi się dokładnie taka, jak ją opisałaś. Bardzo spodobało mi się to, że odważyłaś się ją sprawiedliwie ocenić :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłam na Twojego bloga. Czytamy bardzo podobne książki, więc z pewnością będę do Ciebie regularnie zaglądała +masz bardzo fajne imię, takie jak moje xD
Pozdrawiam,
Alpaka