Tytuł: Intruz
Autor: Stephanie Meyer
Ilość stron: 548
Kategoria: fantastyka, romans
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ocena: 6/6
„Nigdy nie wiesz, ile czasu ci zostało.”
Moja recenzja: Któż by nie znał Stephanie Meyer. Po bestsellerowej sadze Zmierzch nawet ludzie, którzy nie czytali pierwowzoru, wiedzą o Edwardzie i Belli. Ale o tym innym razem. Dzisiaj chcę wam zaprezentować powieść, która bija na głowę sagę. Jest to Intruz, który w ogóle nie jest powiązany ze Zmierzchem, ale nadal ma coś w sobie, co miała w sobie inna już przeze mnie wspomniana książka Meyer. Nie spodziewałam się, że ta historia tak mnie wciągnie!
To właśnie ta autorka wywołała falę powieści paranormalnych, wampirycznych i w ogóle prawie wszystkie pozycje z działu fantastyki narodziły się po fenomenie Stephanie. Wiele osób ma to jej za złe. No, ale pomyślmy. Jeśli wasza ulubiona książka jest z działu fantastycznego mogła nigdy nie powstać! Wiele autorów nawet skopiowała trójkącik miłosny i jest on prawie w każdej pozycji paranormalnej. Więc nie można się dziwić, że dzisiaj na każdej książce fantastycznej, a dokładnie na okładce, że Stephanie Meyer poleca daną pozycję.
„Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest, albo jej nie ma.”
Zostaliśmy zaatakowani przez wroga niespodziewanie. Żyjemy, ale gatunek człowiek już niedługo wyginie. Nic nie jest takie jak dziś, a dlaczego. Ludziom jest wszczepiana duszę. A co to jest? Drogi czytelniku, jest to istota, która wygląda jak taka turkusowa maź z różnymi nitkami wystającymi z tego delikatnego ciałka. Niby takie ohydne, takie ble, ale każdemu jest ona wszczepiana obowiązkowo. No może nie każdemu. Są takie istoty na ziemi, które się buntują i to są właśnie ludzie. Została ich, niestety tylko garstka. Nie podoba się im ten pasożyt, jak go nazywają i się chowają w ukryciach.
Główną bohaterką jest Melanie Stryder, jest 17 - letnia dziewczyna, która była mistrzynią stanu w biegach i należała do ruchu oporu. Jednak, nieszczęśliwie ją złapali i zaszczepili jej Wagabundę. Nie była ona tym faktem zachwycona. Łowcy, dusze, które szukały ludzi kazali Wandzie szukać w umyśle panny Stryder. Pierwsza właścicielka ciała stawia mury, ale powoli pokazuje jaka była szczęśliwa z Jaredem. (Nie)szczęśliwe wypadki sprawiają, że obie lądują na pustkowiu, bo Mel i Wagabunda stały się przyjaciółkami i zaczęły ze sobą współpracować. Szukały jakiejś wskazówki, długo i prawie na pograniczu śmierci, znajduje je wujek Jeb. Na początku nikt ich nie akceptował, ale nasz gatunek powoli zaczął się przyzwyczajać. Myśleli, że nowa dusza, wyda ich łowcom! Czy wydała, tego wam nie mogę powiedzieć, ale często w czasie czytania się zastanawiasz nad tym aspektem. Wracając do fabuły. Jeb był jedyną na początku osobą ufającą Wandzie. Nigdy nie wybaczę czynów jakie zrobili Wandzie.
„Każde z nas ma w sobie trochę dziecka, czy tego chcemy, czy nie”
Stephanie Meyer jest autorką megabestsellerowej Sagi "Zmierzch", która przyniosła jej między narodową sławę! Jest Amerykanką i urodziła się 24.12.1973, w Hartford. Ze swoim mężem ma trójkę synów i mieszkają razem w Arizonie.
Łał, łał! Cóż mogę powiedzieć o tej książce, oprócz tego, że była wspaniała? Fenomen. Nawet ludzie, którzy nie lubią Meyer za jej Zmierzch, pokochają a przynajmniej polubią to dzieło. Te emocje, wyczekiwanie co się stanie dalej. Częste przyspieszenia akcji, lecz muszę to powiedzieć, że pierwsze 100 stron mi się dłużyło, nie wiem dlaczego, ale nie chciało mi się go czytać. Naprawdę wszystko jest spójne, wszystko jest bardzo dobrze przemyślane i jeszcze nigdy nie czytałam o czymś takim. Koleżanka, blogi, biblioteka - te wszystkie osoby/miejsca zachęcały, żebym przeczytała tę pozycję. I zwlekałam, aż zauważyłam, że film na podstawie Intruza będzie w kinach. No, więc ten teges poszłam i zakochałam się. Zrobiłam, jednak wielki błąd, a mianowicie poszłam na seans, nie czytając książki wcześniej i czytając nie miałam swoich wykreowanych przez wyobraźnię bohaterów, tylko tych filmowych, ale mówi się trudno...
„Nie obchodzi mnie ta twarz, tylko jej wyraz. Nie obchodzi mnie ten głos, tylko to, co mówisz. Nie obchodzi mnie to, jak w tym ciele wyglądasz, tylko co nim robisz. Ty jesteś piękna.”
Bardzo ważnym aspektem książki jest miłość. Melanie przed zaszczepieniem jej intruza, kochała Jareda, ale w jaskiniach pojawia się osobnik, który jest zakochany w Wandzie, a nie w Melanie. Właśnie to ma wspólnego Zmierch i Intruz. Trójkącik miłosny, tylko on w pozycji powyżej jest on o niebo, lepszy. Nieprzewidywalny, czułam tutaj tą namiętność i wiedziałam, że on był doskonale rozbudowany. Śledziłam z wielkim zaciekawieniem, co się stanie i po przeczytaniu, nie umiałam powiedzieć do którego teamu należę. To uczucie, które na początku było nienawieścią, a stało, się potem miłością Wagabundy...cudo.
To może przejdę do bohaterów. Na pewno nie są oni szablonowi. Chyba najbardziej zryłam się z Jamiem. Bardzo go lubiłam i gdy przeżywał te swoje smutki, było mi bardzo przykro i chciałam mu pomóc. Niestety nie mogłam. Dobrze, że była z nim taka dobra istota jak Wanda, a wcześniej Melanie. To ona zawsze patrzyła i robiła coś dobrego dla innych, a potem , a czasem nawet nigdy coś dobrego dla siebie. Kochana. Bohaterzy zostali bardzo dobrze wykreowani i bardzo realistyczni. Wszystkie ich decyzje są dokładnie przemyślane i zawsze zachowują zimną krew. Bohaterzy drugo planowi, zostali dokładnie opisani i do postaci w tej książce nie mam nic do zarzucenia.
„Dziękuję, Wando. Siostro. Nigdy cię nie zapomnę. Bądź szczęśliwa, Mel. Ciesz się życiem. Doceniaj je. Będę, obiecała. Żegnaj - pomyślałyśmy obie naraz."”
To może okładka, bo niej też trzeba coś powiedzieć. Bardzo przykuwa, wzrok, choć jest prosta i nie skomplikowana i przedstawia nam ona, człowieka, który ma wszczepioną duszę. Muszę powiedzieć, że o wiele bardziej podoba mi się oryginalna okładka (polska), a nie filmowa, ale chyba nie jest to dużym zaskoczeniem. Gdy pierwszy raz zobaczyłam Intruza w księgarni, to nie mogłam się zdzecydować, czy go kupić. Na ratunek przyszła do mnie biblioteka, która miała tę pozycję.
Jak już wcześniejpowiedziałam napisałam, ze tę książkę, każdy musi przeczytać. Nie wiem dlaczego, ale kiedy przychodziłam z dworu do domu, czułam, że muszę tę książkę przeczytać, myślałam, że się uzależniłam. Nie da się tej pozycji opisać słowami, to trzeba przeczytać, żeby poczuć te emocje, które towarzyszą nam podczas czytania dzieła pani Meyer. A co do minusów? Mogę jedno zastrzec. Przez pierwsze 100 stron, jest naprawdę nudno. Więc, jeśli zaczęliście pochłaniać Intruza to się nie zrażajcie, ale gdy się spojrzy na całokształt to trzeba, wiedzieć, że ta pozycja jest wchłaniana i że jest mega!
„To jest jak wybór między czekoladą a szpinakiem.”
Język jest niezwykle plastyczny i bardzo szybko czyta się te powieść. Myślałam, że tę książkę będę czytać ze 2 miesiące, a ja po tygodniu oddaję ją do biblioteki. Bardzo spójne i z sensem napisane dialogi i chyba Stephanie Meyer wyniosła coś z negatywnych krytyk, co do jej debiutu. Brawo! Narracja jest pierwszo osoboowa, z punktu widzenia
Wagabundy, gdzie czasem wtrąca się Melanie. Mi się najłatwiej czyta, taką narrację, a nie inną.
Podsumowanie: Mogę napisać to tak fabuła+język+okładka+bohaterowie= Intruz. Każdy kto nie czytał, musi to nadrobić, a ja z czekam na prawdopodobnie 2 część! Na 100
% będziecie nią zachwyceni! Pewnie jeszcze do niej wrócę! Nieraz, nieraz... Jest to pozycja obowiązkowa dla każdego czytelnika. Więc jeśli ty zostałeś/aś zniesmaczona Zmierzchem to wiedz, że Stephanie Meyer naprawia swój warsztat pisarski i udowadnia, że jej książki są wspaniałe.
seria(?):
Intruz | The Soul | The Seeker
Wyzwania: 52 książki roku 2013 | Paranormal romance | Czytam fantastykę! | Najpierw książka, potem film!
„Robiłam to już . Wiele razy. Zamykałam oczy i odchodziłam.”
„Każde z nas ma w sobie trochę dziecka, czy tego chcemy, czy nie”
Stephanie Meyer jest autorką megabestsellerowej Sagi "Zmierzch", która przyniosła jej między narodową sławę! Jest Amerykanką i urodziła się 24.12.1973, w Hartford. Ze swoim mężem ma trójkę synów i mieszkają razem w Arizonie.
Łał, łał! Cóż mogę powiedzieć o tej książce, oprócz tego, że była wspaniała? Fenomen. Nawet ludzie, którzy nie lubią Meyer za jej Zmierzch, pokochają a przynajmniej polubią to dzieło. Te emocje, wyczekiwanie co się stanie dalej. Częste przyspieszenia akcji, lecz muszę to powiedzieć, że pierwsze 100 stron mi się dłużyło, nie wiem dlaczego, ale nie chciało mi się go czytać. Naprawdę wszystko jest spójne, wszystko jest bardzo dobrze przemyślane i jeszcze nigdy nie czytałam o czymś takim. Koleżanka, blogi, biblioteka - te wszystkie osoby/miejsca zachęcały, żebym przeczytała tę pozycję. I zwlekałam, aż zauważyłam, że film na podstawie Intruza będzie w kinach. No, więc ten teges poszłam i zakochałam się. Zrobiłam, jednak wielki błąd, a mianowicie poszłam na seans, nie czytając książki wcześniej i czytając nie miałam swoich wykreowanych przez wyobraźnię bohaterów, tylko tych filmowych, ale mówi się trudno...
„Nie obchodzi mnie ta twarz, tylko jej wyraz. Nie obchodzi mnie ten głos, tylko to, co mówisz. Nie obchodzi mnie to, jak w tym ciele wyglądasz, tylko co nim robisz. Ty jesteś piękna.”
Bardzo ważnym aspektem książki jest miłość. Melanie przed zaszczepieniem jej intruza, kochała Jareda, ale w jaskiniach pojawia się osobnik, który jest zakochany w Wandzie, a nie w Melanie. Właśnie to ma wspólnego Zmierch i Intruz. Trójkącik miłosny, tylko on w pozycji powyżej jest on o niebo, lepszy. Nieprzewidywalny, czułam tutaj tą namiętność i wiedziałam, że on był doskonale rozbudowany. Śledziłam z wielkim zaciekawieniem, co się stanie i po przeczytaniu, nie umiałam powiedzieć do którego teamu należę. To uczucie, które na początku było nienawieścią, a stało, się potem miłością Wagabundy...cudo.
To może przejdę do bohaterów. Na pewno nie są oni szablonowi. Chyba najbardziej zryłam się z Jamiem. Bardzo go lubiłam i gdy przeżywał te swoje smutki, było mi bardzo przykro i chciałam mu pomóc. Niestety nie mogłam. Dobrze, że była z nim taka dobra istota jak Wanda, a wcześniej Melanie. To ona zawsze patrzyła i robiła coś dobrego dla innych, a potem , a czasem nawet nigdy coś dobrego dla siebie. Kochana. Bohaterzy zostali bardzo dobrze wykreowani i bardzo realistyczni. Wszystkie ich decyzje są dokładnie przemyślane i zawsze zachowują zimną krew. Bohaterzy drugo planowi, zostali dokładnie opisani i do postaci w tej książce nie mam nic do zarzucenia.
„Dziękuję, Wando. Siostro. Nigdy cię nie zapomnę. Bądź szczęśliwa, Mel. Ciesz się życiem. Doceniaj je. Będę, obiecała. Żegnaj - pomyślałyśmy obie naraz."”
To może okładka, bo niej też trzeba coś powiedzieć. Bardzo przykuwa, wzrok, choć jest prosta i nie skomplikowana i przedstawia nam ona, człowieka, który ma wszczepioną duszę. Muszę powiedzieć, że o wiele bardziej podoba mi się oryginalna okładka (polska), a nie filmowa, ale chyba nie jest to dużym zaskoczeniem. Gdy pierwszy raz zobaczyłam Intruza w księgarni, to nie mogłam się zdzecydować, czy go kupić. Na ratunek przyszła do mnie biblioteka, która miała tę pozycję.
Jak już wcześniej
„To jest jak wybór między czekoladą a szpinakiem.”
Język jest niezwykle plastyczny i bardzo szybko czyta się te powieść. Myślałam, że tę książkę będę czytać ze 2 miesiące, a ja po tygodniu oddaję ją do biblioteki. Bardzo spójne i z sensem napisane dialogi i chyba Stephanie Meyer wyniosła coś z negatywnych krytyk, co do jej debiutu. Brawo! Narracja jest pierwszo osoboowa, z punktu widzenia
Wagabundy, gdzie czasem wtrąca się Melanie. Mi się najłatwiej czyta, taką narrację, a nie inną.
Podsumowanie: Mogę napisać to tak fabuła+język+okładka+bohaterowie= Intruz. Każdy kto nie czytał, musi to nadrobić, a ja z czekam na prawdopodobnie 2 część! Na 100
% będziecie nią zachwyceni! Pewnie jeszcze do niej wrócę! Nieraz, nieraz... Jest to pozycja obowiązkowa dla każdego czytelnika. Więc jeśli ty zostałeś/aś zniesmaczona Zmierzchem to wiedz, że Stephanie Meyer naprawia swój warsztat pisarski i udowadnia, że jej książki są wspaniałe.
seria(?):
Intruz | The Soul | The Seeker
Wyzwania: 52 książki roku 2013 | Paranormal romance | Czytam fantastykę! | Najpierw książka, potem film!
„Robiłam to już . Wiele razy. Zamykałam oczy i odchodziłam.”
KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM "Intruza" ! : 3
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Tobie również się podobało ^.^
Świetna recenzja :) Książka bardzo mi się podobała choć nie oceniłam jej tak wysoko jak Ty :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam tę książkę! Jest niesamowita!
OdpowiedzUsuńmam zamiar zacząć Intruza za jakiś tydzień, może dwa. nie jestem pewna, czy spodoba mi się tak jak Tobie, ale mam taką nadzieję :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zapoznać się z twórczością Stephanie Meyer ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie średniak, ale pewnie dlatego, że jestem facetem. Trochę się wynudziłem podczas czytania ;-)
OdpowiedzUsuńJa się zakochałam w tej książce <3 Była cudowna.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że będzie kolejna część. W takim razie czekam z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuń"Intruz" bardzo mi się podobała, choć zajął mi on dużo czasu. Polecam wszystkim, który myślą, że "Zmierzch" (jak i sama autorka) jest beznadziejny. Może zmienią zdanie po przeczytaniu "Intruza". Ja bardzo lubię autorkę, jak i "Zmierzch". :)
OdpowiedzUsuń"Intruz" czeka na półce już od jakiegoś czasu :) Koniecznie muszę się wreszcie za niego zabrać :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o panią Meyer - to owszem przeczytałam Zmierzch, Księżyc w nowiu i połowę Zaćmienia. Muszę wreszcie dobrnąć do końca sagi. Nie zachwyciła mnie, ale również nie uważam tego za badziewie.
Sporo osób ją poleca, a ja coś nie mogę się do niej przekonać. Może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńja także nie mogłam się nią nacieszyć i wróciłam do niej powtórnie!! Muszę przyznać, że spodobała mi się bardziej od zmierzchu;)
OdpowiedzUsuńAha i zapraszam do siebie na mkczytuje.blogspot.com
UsuńCzytałam - bardzo dobra :)
OdpowiedzUsuńMoja ukochana książka, wielbię ją! I również czekam na drugą część :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę! I całkowicie zgadzam się z twoją opinią. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego :)
OdpowiedzUsuńKOCHAM, KOCHAM, KOCHAM tą książkę! Jedna z najlepszych książek z wątkiem romantycznym, jakie znam! Zupełnie inna od "Zmierzchu", świeższa, lepsza, oryginalniejsza i z pewnością bardziej realna. Kocham Iana, gdyby poprosił mnie o rękę (gdyby, a nie jeśli - pogodziłam się już z tym, ze on nie istnieje) zgodziłabym się bez chwili wahania. Genialne!
OdpowiedzUsuń+ (przepraszam za reklamę) zapraszam do udziału w rozdawajce na endlessbooks.blogspot.com
Mnie też się ta powieść bardzo podobała. To zupełnie inna liga niż saga "Zmierzchu". Czytając, aż trudno uwierzyć, że zarówno barwnych bohaterów "Intruza", jak i podpadające pod emo postaci "Zmierzchu" stworzyła jedna osoba.
OdpowiedzUsuń