Kiera Cass: Rywalki


Pewnie niejedna z was chciałaby być księżniczką, gdy była młodsza. Często do dzisiaj słyszę, że małe dziewczynki w przyszłości chcą być królewnami. W pewnej książce, która bardzo mi się podobała, jest to możliwe. Zaczęły się spełniać marzeniach wszystkich młodych obywatelek, które chciały wziąć ślub z księciem. Mowa tu o książce pod tytułem Rywalki. Dowiadujemy się, że praca jaką wykonuje żona króla, jest trudna i że to nie są tylko przyjemności. 

Główną bohaterką jest America. Stop, wróć. Na początku muszę wam przedstawić jak w ogóle przedstawia się hierarchia przyszłości według autorki. Mamy 8 klas. 
1 klasa - rodzina królewska 
2 klasa - ważne osoby w Państwie
 3 klasa - nauczyciele 
4 klasa - rolnicy 
5 klasa - muzycy
 6 klasa - robotnicy 
7 klasa – ? 
8 klasa - bezdomni 
To teraz mogę wam przedstawić naszą główną bohaterkę, Americę. Dziewczyna jest uzdolniona muzycznie, więc nie zawsze będzie miała pieniądze. Pewnego dnia nie będzie miała co do garnka włożyć, a drugiego będzie miała ich nadmiar. Niczym darem z niebios są eliminacje, ale Ami nie chce o nich słyszeć. 

Opinie o tej powieści są różne. Niektórzy byli na tak, mieli bardzo wiarygodne argumenty, aby jak najszybciej sięgnąć po nią. Niestety znalazłam recenzje negatywne, która mówiły wyraźnie 'To nic specjalnego, takie czytadło'. Mnie można zaliczyć do tej pierwszej grupy. 

Zaczniemy trochę niezbyt pozytywnie, a mianowicie widać, że autorka wzorowała się na fenomenie ostatnich lat, czyli "Igrzyskach śmierci" autorstwa Suzanne Collins . Losowanie przypadkiem, nie kojarzy się wam z Dożynkami? Wybrane jest 35 dziewczyn, które walczą o koronę księcia. A w słynnej trylogii 24 trybutów. Teraz opisując to, widzę jak wiele jest podobieństw pomiędzy dwoma książkami. Po fenomenie Collins, prawie wszystkie książki podobne to trylogii mi się podobają. Czytając tak bardzo mi się to rzucało w oczy, ale dla oddanego fana "Igrzysk śmierci" - przynajmniej moim zdaniem - jest to ogromny minus.

America, no cóż była bardzo wyidealizowaną postacią, ale miała kilka grzeszków na sumieniu. Umiała grać na większości instrumentów i uczestniczyła w uroczystościach, aby pomóc rodzinie. Oczywiście, nie mogło zabraknąć tutaj mężczyzny, a raczej mężczyzn, bo jest ich dwóch. Oprócz nich mamy 34 innych dziewcząt, które są puste i chcą jak najbardziej przypodobać się księciu i zdobyć koronę. 

Naprawdę szybko przeczytałam Rywalki. W niektóre dni czytałam nawet 150 stron dziennie. Już dawno nie widziałam tak dobrych opisów. W pierwszej połowie książki prawie nic się nie dzieje. Większość to są opisy zarówno zamku, eliminacji oraz zasad panujących w państwie. 

Niech każdy przyzna się co zauroczyło go w Rywalkach, nie znając treści. Większość z was odpowie okładka, bo tak ona jest piękna. Amerykański ilustrator (oprawa u nas w Polsce, jest taka sama jak w oryginalne) odniósł sukces, bo obwoluta naprawdę się wyróżnia i gdy wejdziesz do miejsca, w którym jest pełno książek, na pewno zobaczysz tą książkę. Nie wydaje się wam, że okładka jest trochę przesłodzona? 

Podsumowanie: Dla niektórych może wydawać się zwykłą, niczym nie wyróżniającą się opowieścią, ale ja mam do niej sentyment, bo dzięki niej ostatecznie pokonałam „kaca książkowego”. Nie mogę się doczekać drugiej części „Elita” która wychodzi w następnym miesiącu. Pod tą piękną okładką kryje się opowieść o dziewczynie, która dostała szansę na nowe życie i na początku nie chciała jej wykorzystać. Czy polecam? Na pewno ktoś z was się rozczaruje, to pewne. Jednak ktoś z Czytelników na pewno pokocha ją tak jak ja. Mogę jeszcze dodać, ze teraz mam chętkę na takie powieści i pewnie, gdy czytałabym ją wcześniej, to nie przypadła by mi do gustu. 
Ocena: 4/6

"Rywalki" (Selekcja #1), Kierra Cass, Wydawnictwo Jaguar, 2014. 

Wyzwania: Serie na starcie 2014Przeczytam tyle, ile mam wzrostuRekord 2014Czytam fantastykę II!Klucznik