Mieszkam w Poznaniu od urodzenia. Nie mieszka tu prawie żaden bloger książkowy (#sosad). Pewnie nie raz słyszeliście, że w moim mieście używa się bardzo specificznej gwary. Dzisiaj przedstawię wam podstawowe słówka, które kiedyś mogą wam się przydać. Ewentualnie można zaimponować nauczielce od języka polskiego, że wiecie jak jest drożdżówka po poznańsku. No to co, zaczynamy?
Kierunek kuchnia
- ajntopf zez chabasem - gęsta zupa jarzynowa z mięsiwem
- plendze - placki ziemniaczane
- szagówki - kluski z pyrek
- szabel - fasola
- redyski - rzodkiewki
- zimne nogi, galart - galareta mięsna
- makocz - makowiec
- szneka z glancem - drożdżówka
- gzik - twaróg ze śmietaną
- sznytka - kromka chleba
- leberka - wątrobianka
- klimki - cukierki
- rumpuć - gęsta zupa jarzynowa
Dobra ubierzmy się
- globusik - kapelusz
- kluft - garnitur, marynarka
- mantel - płaszcz
- badejki - spodenki, kąpielówki
- dyrdok - spódnica
- laczki - domowe pantofle bez napiętka
- bindka - krawat
- boba - czapka
- glazejki - rękawiczki
Inne przydatne słówka
- petronelka - biedronka
- dynks - jakiś znany, ale nieokreślony wprost przedmiot
- kląkry - graty
- bimba - tramwaj
- akuratnie - starannie
- poruta - kompromitacja
- ajzol - przedmiot żelazny
- migana - zabawa taneczna
- lajsnąć - kupić
- bana - pociąg
- lubry - gadanie
- kalafa - twarz
- bejmy - pieniądze
- gymyla - śmietnik
- kejter - pies
- rychtyk - dobrze, poprawnie
A jeśli nie lubisz być miły...
- gelejza - osoba ślamazarna
- szuszwol - brudas
- guła - niezdara
- tuleja - gamoń
- glajda - ktoś niechlujny (również błoto)
- ćmok - oferma
- rojber - łobuz
- religa - łamaga
- nyrol - chytrus
A u was używa się jakiejkolwiek gwary?
A ja znam paru blogerów z Poznania :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Ja nie mogę żadnego znaleźć :(
UsuńAgnes, ale nie chwalisz się, że z Łodzi znasz jednego :P :D
UsuńBo tylko w Łodzi, na krańcówce schodzi się z tramwaju z galancie wypełnioną foliówką angielką i żulikiem, z migawką w kieszeni :P :D
Usuńhaha, trochę pod niemiecki podchodzi!:) świetny post.:)
OdpowiedzUsuńW Warszawie to się słyszy właściwie wszystko, ale oficjalnej gwary nie ma. Najbardziej mnie powaliła "petronelka" na biedronkę, po prostu świetne! :D
OdpowiedzUsuńUrodziłam się w Poznaniu ale o niektórych słowach nie miałam pojęcia :p
OdpowiedzUsuńHah, niezłe ^^ U nas gwary jako takiej nie ma (chociaż mieszkam na Śląsku, jestem z Zagłębia). Oczywiście np. moi dziadkowie czasem używają nieznanych mi słów, ale to wszystko :) I większość jest zapożyczonych z niemieckiego, chociażby bonbony - cukierki (klimki też niezłe). Najbardziej rozbroiła mnie petronelka - świetne! Nie wiem, Ty też używasz tych słówek, czy to raczej starsze pokolenie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Zależy, znam sklepy, gdzie się tylko gwary używa, to znaczy, że zamiast tabliczka fasolka za x zł, jest napisane szableka za x zł.
UsuńDo siebie mamy blisko bo moje rodzinne strony to Zielona Góra i choć do Wielkopolski blisko to u nas raczej gwary jako takiej nie ma. My mówimy po Polsku :P
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa mieszkam w Poznaniu! I jestem blogerką :3 Już jedną poznałaś ;-) A w jakiej dzielnicy mieszkasz? Ja trochę za Franowem ;3
OdpowiedzUsuńwcieniuksiazek.blogspot.com
Świetnie :D A ja na Piątkowie. Mieszkamy w innych częściach Poznania, ale kiedyś możemy się spotkać jak chcesz <3
UsuńWow :o Jaka gwara XD Świetny post. We Wrocławiu nie mamy raczej swojej gwary, slangu, a przynajmniej nic nie przychodzi mi na myśl. Fajny post :3 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPS Ja za to nie mogę nikogo spotkać z mojego miasta. Natknąłem się może raz na bloga Wrocławianina, ale to wszystko ;\ I chyba powtórzyłem dwa razy, że podoba mi się twój post, sorry XD Miłego wieczoru!
Usuń