Joanna Terka: Jantar i Słońce










Zawsze interesował mnie kosmos. Gwiazdy, planety i księżyce. Nadal nie zostało zbadanych wiele rzeczy, a naukowcy codziennie próbują odpowiedzieć na wiele zagadek, które czasem męczą nas od wieków. I wyobraź sobie, że może ktoś na innej planecie zastanawia się czy istnieje ktoś taki jak my, a może istoty żyjące wyobrażają sobie nas jako zielone stworzenia i opowiadają o nas niestworzone historie. A gdyby okazało się, że owe istoty już nas znalazły i są wśród nas?


Niektóre części fabuły są trochę zagmatwane, ale spróbuję to jakoś logicznie wytłumaczyć. Główna bohaterką jest Jantar, Kromerianka. Pochodzi z Kromerii, a zajmuje się ''polowaniem" na ludzi. Musi zabijać, ponieważ niektórzy z ludzi zagrażają przyszłości obu planet. Ziemia i Kromeria są połączone więzią, a to znaczy, że kiedy u nas zdarzy się jakiś wypadek i giną ludzie, to dokładnie taka sama grupa Kromerianów umiera. Obcy mają swoją bazę przy słońcu, lecz nie widać jej, bo znajduje się ona na jednej z plam na gwieździe. Pewnego dnia dostaje zlecenie Jantar zabić Marcusa Deco, Francuza, który jest naukowcem. Lecz zamiast śmierci Pana Deco otrzymujemy historię miłosną, która (chyba) miała być gorąca i namiętna, a wyszła jak dla mnie tragicznie. Kromerianka i Ziemianin zakochują się, a efektem ich miłości jest Aurora. Jednak Jantar powraca na stację. Czekają na nią liczne nieprzyjemności z powodu niewykonanego zadania.
                                             → Zobacz też: Najgorsza książka mojego życia
Zauważyłam, że nasi Polscy autorzy naprawdę chcą coś napisać. Mają czasem wspaniałe pomysły, zdarzają się wypadki, że lepsze niż te zagraniczne YA. Tylko prawie zawsze kuleje (czasem mi się zdaje, że mają odciętą nogę) wykonanie. Na palcach jednej ręki umiem zliczyć tych rodzimych autorów, którzy zasłynęli naprawdę dobrą powieścią. Wiem, że początki są trudne, że nie zawsze umiemy zachwycić czytelnika, ale żeby było to takie czytadło, które nie wywołuje żadnych uczuć?! Właśnie taką książką było dla mnie "Jantar i Słońce". Kompletną porażką.

Nie wiem czy wy tak macie, ale żeby pokochać, bądź polubić daną powieść, muszę zżyć się z bohaterem. Nieważne z jakim, czy damskim, czy męskim, ale iskierka uczucia 'Lubię cię', powinna się pojawić. Niestety w powieści Pani Joanny Terki, nic a nic nie poczułam. Dziwne imiona – przy pisaniu tej recenzji zapomniałam jak nazywał się główny bohater. Już nie pamiętam, jak brzmiało imię niektórych postaci. Zauważyłam, że autorka chce stworzyć z naszej agentki takiego odludka. Zazwyczaj mi to nie przeszkadza, ale teraz nie mogłam płynnie pochłaniać powieści. Pani Terka chciała dobrze, a przedobrzyła. To jest jakbyś zjadł dużo cukierków, a potem dziwisz się, że boli cię brzuch. 
                                           → Zobacz też: "Szóstą Klepkę" Małgorzaty Musierowicz
Może to wina wydawcy, może autorki, ale było pełno błędów interpunkcyjnych. Czy na pewno potrzebujemy 8 wykrzykników, zamiast 3? Potem niewygodnie się czyta, co odbija się na ocenie. Zdania są krótkie, a zabieg ten miał najwyraźniej wywołać u mnie uczucie niepewności. Lecz ja co chwilę się denerwowałam i chciałam rzucić tą książką o ścianę. Zdania, nie powinny być zbyt długa, ani zbyt krótka, a tu przez cała fabułę musiałam się męczyć. Tak, 152 strony były dla mnie męczarnią i gdyby nie moja motywacja "Skończ to wreszcie", to dalej bym tkwiła w sidłach tej powieści. Zabrakło tu też opisów. Szkoda, wielka szkoda…
Wątek miłosny był lepki jak guma. Cały czas autorka próbowała wepchnąć ich do łóżka, a trzeba pamiętać, że poznali się zaledwie wczoraj. Niczym  "Romeo i Julia", ale po Szekspirze, takiej rzeczy się spodziewałam, a w tym przypadku zaskoczyło mnie to negatywnie. Rozumiem, że tytułowa Jantar nie miała uczuć, ale może (trzeba podkreślić może) ma choć trochę oleju w głowie, żeby pomyśleć jakie będą konsekwencje jej czynów. Nie, ona musi oddać się urokowi Marcusa. Czasami chciałam wejść do fabuły i solidnie potrząsnąć bohaterką.
                                           → Zobacz też: O tych, którzy nie chcieli dorosnąć
Podsumowanie: Jak to zazwyczaj u nas bywa, pomysł naprawdę ciekawy, żeby wykorzystać słonce i jego plamy, żeby akurat na niej ukryć stację. Lecz wykonanie jest tragiczne. Książka jak widzicie powyżej w ogóle nie przypadła mi do gustu, a ja czuję, że straciłam czas czytając ją. Oczywiście, nie można żałować, że zabrało się za jakąś powieść, ale takie pozycje uświadamiają nas, że pomysły Polskich autorów są ok, ale wykonanie, woła o pomstę do nieba. Już wiem, że po dalsze książki Joanny Terki nie sięgnę.
Ocena: 1/6 
         
„Jantar i Słońce”, Joanna Terka, Wydawnictwo Białe Pióro, 2014.


Za poznanie Jantar i jej rodziny dziękuje autorce, a recenzja bierze udział w Polacy nie gęsi i swoich autorów mają!