Zawsze interesował mnie
kosmos. Gwiazdy, planety i księżyce. Nadal nie zostało zbadanych wiele rzeczy,
a naukowcy codziennie próbują odpowiedzieć na wiele zagadek, które czasem męczą
nas od wieków. I wyobraź sobie, że może ktoś na innej planecie zastanawia się
czy istnieje ktoś taki jak my, a może istoty żyjące wyobrażają sobie nas jako
zielone stworzenia i opowiadają o nas niestworzone historie. A gdyby okazało
się, że owe istoty już nas znalazły i są wśród nas?
Niektóre części fabuły
są trochę zagmatwane, ale spróbuję to jakoś logicznie wytłumaczyć. Główna
bohaterką jest Jantar, Kromerianka. Pochodzi z Kromerii, a zajmuje się
''polowaniem" na ludzi. Musi zabijać, ponieważ niektórzy z ludzi zagrażają
przyszłości obu planet. Ziemia i Kromeria są połączone więzią, a to znaczy, że kiedy
u nas zdarzy się jakiś wypadek i giną ludzie, to dokładnie taka sama grupa
Kromerianów umiera. Obcy mają swoją bazę przy słońcu, lecz nie widać jej, bo
znajduje się ona na jednej z plam na gwieździe. Pewnego dnia dostaje zlecenie Jantar zabić Marcusa Deco, Francuza, który
jest naukowcem. Lecz zamiast śmierci Pana Deco otrzymujemy historię miłosną,
która (chyba) miała być gorąca i namiętna, a wyszła jak dla mnie tragicznie.
Kromerianka i Ziemianin zakochują się, a efektem ich miłości jest Aurora.
Jednak Jantar powraca na stację. Czekają na nią liczne nieprzyjemności z powodu
niewykonanego zadania.
Zauważyłam, że nasi
Polscy autorzy naprawdę chcą coś napisać. Mają czasem wspaniałe pomysły,
zdarzają się wypadki, że lepsze niż te zagraniczne YA. Tylko prawie zawsze
kuleje (czasem mi się zdaje, że mają odciętą nogę) wykonanie. Na palcach jednej
ręki umiem zliczyć tych rodzimych autorów, którzy zasłynęli naprawdę dobrą
powieścią. Wiem, że początki są trudne, że nie zawsze umiemy zachwycić
czytelnika, ale żeby było to takie czytadło, które nie wywołuje żadnych uczuć?!
Właśnie taką książką było dla mnie "Jantar i Słońce". Kompletną
porażką.
Nie wiem czy wy tak
macie, ale żeby pokochać, bądź polubić daną powieść, muszę zżyć się z
bohaterem. Nieważne z jakim, czy damskim, czy męskim, ale iskierka uczucia
'Lubię cię', powinna się pojawić. Niestety w powieści Pani Joanny Terki, nic a
nic nie poczułam. Dziwne imiona – przy pisaniu tej recenzji zapomniałam
jak nazywał się główny bohater. Już nie pamiętam, jak brzmiało imię niektórych
postaci. Zauważyłam, że autorka chce stworzyć z naszej agentki takiego
odludka. Zazwyczaj mi to nie przeszkadza, ale teraz nie mogłam płynnie
pochłaniać powieści. Pani Terka chciała dobrze, a przedobrzyła. To jest jakbyś
zjadł dużo cukierków, a potem dziwisz się, że boli cię brzuch.
Może to wina wydawcy, może autorki,
ale było pełno błędów interpunkcyjnych. Czy na pewno potrzebujemy 8
wykrzykników, zamiast 3? Potem niewygodnie się czyta, co odbija się na ocenie.
Zdania są krótkie, a zabieg ten miał najwyraźniej wywołać u mnie uczucie
niepewności. Lecz ja co chwilę się denerwowałam i chciałam rzucić tą książką o
ścianę. Zdania, nie powinny być zbyt długa, ani zbyt krótka, a tu przez cała
fabułę musiałam się męczyć. Tak, 152 strony były dla mnie męczarnią i gdyby nie
moja motywacja "Skończ to wreszcie", to dalej bym tkwiła w
sidłach tej powieści. Zabrakło tu też opisów. Szkoda, wielka szkoda…
Wątek miłosny był lepki
jak guma. Cały czas autorka próbowała wepchnąć ich do łóżka, a
trzeba pamiętać, że poznali się zaledwie wczoraj. Niczym "Romeo i Julia", ale po Szekspirze,
takiej rzeczy się spodziewałam, a w tym przypadku zaskoczyło mnie to negatywnie.
Rozumiem, że tytułowa Jantar nie miała uczuć, ale może
(trzeba podkreślić może) ma choć trochę oleju w głowie,
żeby pomyśleć jakie będą konsekwencje jej czynów. Nie, ona musi
oddać się urokowi Marcusa. Czasami chciałam wejść do fabuły i
solidnie potrząsnąć bohaterką.
Podsumowanie: Jak to zazwyczaj u nas bywa, pomysł
naprawdę ciekawy, żeby wykorzystać słonce i jego plamy, żeby akurat na niej
ukryć stację. Lecz wykonanie jest tragiczne. Książka jak widzicie powyżej w
ogóle nie przypadła mi do gustu, a ja czuję, że straciłam czas czytając ją.
Oczywiście, nie można żałować, że zabrało się za jakąś powieść, ale takie
pozycje uświadamiają nas, że pomysły Polskich autorów są ok, ale wykonanie,
woła o pomstę do nieba. Już wiem, że po dalsze książki Joanny Terki nie sięgnę.
Ocena: 1/6
„Jantar i
Słońce”, Joanna Terka, Wydawnictwo Białe Pióro, 2014.
Za poznanie Jantar i jej rodziny dziękuje autorce, a recenzja bierze udział w Polacy nie gęsi i swoich autorów mają!
Pomysł na pewno ciekawy, ale ja z pewnością się na nią nie skuszę. W ogóle nie przepadam za tego typu książkami, a w połączeniu z tym wykonaniem tym bardziej nie czuję potrzeby by się z nią zapoznawać.
OdpowiedzUsuńhttp://kulturka-maialis.blogspot.com/
Oj nie, zdecydowanie książka nie jest dla mnie, jeśli nie potrafi wywrzeć na czytelniku żadnych uczuć. Czytałam dobrą opinię tej książki, wtedy jeszcze zapisałam sobie ją na swojej liście, teraz wystarczająco mnie zniechęciłaś i moja lista skurczy się o jedną pozycję :)
OdpowiedzUsuńA właśnie dla mnie okazała się całkiem, całkiem. Czytałam o wiele gorsze debiuty, chociaż ja też nie poczułam nic w stosunku do bohaterów. Błędy interpunkcyjne i inne są zupełnie inną kwestią - tym powinna zająć się korekta, a nie autor. Poza tym imiona nie były aż tak dziwne, jak się czasem zdarzają. Powiedziałabym nawet, że wydały mi się całkiem normalne. Wątek miłosny - owszem, trochę naciągany, ale czasem trzeba poczytać o czymś innym niż miłosnych trójkącikach :)
OdpowiedzUsuńPS. Nie wiem, jak innych, ale odstraszają mnie te pogrubiane frazy :)
Piękne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post, tym razem o fotografii. http://carpe-diem-photos.blogspot.com/
W przypadku korekty faktycznie zawaliło wydawnictwo. Sama się rzadko takich rzeczy czepiam, ale tym razem strasznie raziły mnie błędy po oczach. Zgadzam się z Tobą, że pomysł był dobry, naprawdę ciekawy. Jakby go tak bardziej dopracować (więcej opisów Kromerii czy tej bazy), rozwinąć postaci, to myślę że powieść mogłaby być przyjemna. Tymczasem sama niestety nie zostałam porwana przez tą historię :/
OdpowiedzUsuńNie potrafię przekonać się do tej powieści jakoś.
OdpowiedzUsuń