Na dużym i małym ekranie: Złodziejka książek - film

Wiecie (chyba), że nie lubię filmów. Nie oglądam ich nałogowo, tak jak niektórzy, bo wydają mi się nudne. 3/4 z nich kończy się tak samo. Za to lubię chodzić do kina. Tak, lubię to mało powiedziane. Filmy na podstawie książek uwielbiam oglądać. Zaliczam prawie wszystkie. W tym roku jeszcze na 100% zobaczę: "Akademię Wampirów" i "Niezgodną". Tylko na początku przeczytam powieści. Tym razem powędrowałam do kina na "Złodziejkę książek". Nie czytałam, czego bardzo żałuję, a jak wypadł film? 
Rok 1939. 1 września zaczyna się 2 Wojna Światowa. 10 latka o imieniu Liesel podróżuje wraz ze swoja matką i bratem do rodziny zastępczej. Niestety jej mały braciszek umiera, a na pogrzebie główna bohaterka przywłaszcza sobie "Podręcznik grabarza" z którego potem uczy się czytać. Po dojechaniu do nowego domu, poznaje swoich nowych rodziców, Rosę i Hansa Hubermann. Poznaje przyjaciela Rudego, przy czym czyta. Ale pamiętajcie ona nie kradnie, ona pożycza.      

Nie mogę porównać książki do filmu, bo jeszcze powieści nie czytałam, ale ocenię film tak jakby on był lekturą. To może zaczniemy od fabuły. Wszystko rozumiałam. Nie musiałam się niczego domyślać, miałam wszystko podane na talerzu. Za to ogromny plus, bo już zdarzały się wpadki w innych filmach, że reżyser pomijał ważne wątki. Ogólnie dowiedziałam się, że dużo osób mówi, że pominięto kilka ważnych części, ale ja jakoś tego nie odczułam. 

Mi najbardziej się podobał moment wtedy, kiedy weszła do biblioteki. My Polacy za dużo nie czytamy, a gdy oczka Liesel zapaliły się, gdy zobaczyła te stosy książek. <3 





 
Podsumowanie: Wiem, że napisałam krótko, ale ja się dopiero uczę pisać o filmach. Wiecie? Film zmusza do refleksji. My, Polacy mamy pełno bibliotek, księgarni, a nadal nie czytamy. Główna bohaterka "kradła" powieści, żeby czytać, a my nie możemy usiąść na czterech literach i choć troszeczkę poczytać. 
Jeszcze jedno, jak dopadnie was KAC książkowy pomyślcie o Złodziejce książek. Naprawdę to pomaga. W obu sytuacjach Liesel byłaby z was dumna.