Zostań, jeśli kochasz | film


Pamiętam, że wtedy byłam chora. Musiałam szybciej wrócić i zaczęłam czytać "Zostań jeśli kochasz", która nie była najlepszą lekturą, ale nie była też tragiczna. Trochę lepsza, niż przeciętna. Mówiono mi, że będę na niej płakać zwłaszcza na końcówce, a tak się nie stało. Czułam się z tym dziwnie, że powieść mnie nie poruszyła, w przeciwieństwie do filmu, gdzie wylałam tonę łez. Już na wstępie mogę wam powiedzieć, że ekranizacja była o niebo lepsza od pierwowzoru.

Fabuła nie jest super strasznie skomplikowana. Jak już pewnie wiecie, historia opowiada o nastoletniej Mii, która gra na wiolonczeli (też chciałabym tak grać). Pewnego zwyczajnego, zimowego dnia, kiedy odwołali szkołę cała rodzina postanowiła się wybrać się do dziadków i wtedy dzieje się coś przerażającego - mają wypadek samochodowy. Wszyscy zginęli oprócz naszej głównej bohaterki, która staje się czymś pomiędzy duchem, a człowiekiem. Teraz musi się zastanowić, czy chce opuścić ten Świat, czy zostać, dla Adama (jej chłopaka), babci i dziadka i dla wiolonczeli.




Pisząc o książce, napisałam, że była ona bez emocjonalna, nic nie wnoszącą do życia opowiastką, która było dość przewidywalna, bo co chwile migrowaliśmy wraz Mią w czasie. Poruszaliśmy się pomiędzy szpitalem i jej wspomnieniami, co po jakimś czasie stało się nudne. Główną różnicą pomiędzy filmem, a powieścią jest taka, że emocji w ekranizacji jest więcej i bardziej je się odczuwa. Tego czego nie dostałam z lektury dostałam w filmie i to z podwojoną mocą.

Muzyka w "Zostań, jeśli kochasz" w książkowej i filmowej wersji miała dużo znaczenie. Mi osobiście przypadły tylko niektóre piosenki do gustu jak np. "Today". Kiedy w ekranizacji utwór brzmiał bardzo dobrze, idealnie wręcz, a same w sobie mi się nie podobają. Też mieliście kiedyś tak, że soundtrack podczas oglądania jest lepszy, niż gdybyśmy zaczęli słuchać tylko samej muzyki. Muzyka dla obu bohaterów jest całym życiem i możemy doświadczyć jak na nich ona wpływa na Mię i Adama. W szczególności polecam wcześniej wspomniany utwór "Today" jak i grę na wiolonczeli.




A jak grali aktorzy? Zawsze wam powtarzam, że nie jestem specem w tej dziedzinie. Wiedziałam, że już gdzieś wcześniej spotkałam aktorkę, która grała Mię. Dowiedziałam się, że grała Carrie w filmie "Carrie", lecz tej ekranizacji nie oglądałam. Główna bohaterka "Zostań, jeśli kochasz" była zagrana naprawdę dobrze, a jak wypadł Jamie Blackwell, który grał Adama? Dla mnie nie jest zbytnio przystojny i miałam obawy o do niego, ale w czasie oglądanie polubiłam go. Nie podbiłam mojego serca jak Ansel Elgort i pewnie zostanie za chwilę przeze mnie zapomniany.

Podsumowanie: Czy mogę wam polecić ten film? Zdecydowanie! Bardzo mi się podobał, choć było kilka małych minusów, to jako całokształt wyglądało to bardzo dobrze. Moim zdaniem ekranizacja była lepsza, niż książka, a w jakiej kolejności - czytać czy lepiej będzie na początku obejrzeć film? Chyba lepiej zacząć z pierwowzorem, bo według zasady najpierw książka, potem film. Ale tak na serio, to weźcie powieść do ręki, jeśli wam sie nie spodoba, spróbujcie z filmem, jest lepszy.

Książki "Zostań jeśli kochasz": Zostań, jeśli kochasz | Wróć, jeśli pamiętasz






9 komentarzy:

  1. Książki nie czytałam i w najbliższym czasie chyba się za nią zabierać nie będę, ale jestem po filmie i z początku mi się nie spodobał. Ale pod sam koniec urzekła mnie jego prostota i uczucia, które widać było na twarzach bohaterów. Jest to godny uwagi film, jednak nie wiem, czy jako ekranizacja jest dobry, bo niestety, jak już wspomniałam, wersji papierowej nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedługo mam zamiar wziąć się za książkę, potem obejrzeć ekranizację. Szczerze mówiąc, to nie mogę się wprost doczekać, aż dokładnie poznam tę historię. Uwielbiam takie wylewacze łez. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Film podobał mi się o wiele bardziej, niż książka. Pierwowzór niestety mnie zawiódł. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę nadrobić zarówno książkę jak i film :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Film był naprawdę niesamowity i być może jeszcze kiedyś go z chęcią obejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta piosenka to po prostu życie! <3
    Także uważam, że w tym wypadku ekranizacja była lepsza od filmu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie zupełnie odwrotnie - film był słaby, książkę uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piosenki są cudowne! A ja pokochałam "Heal" Toma Odella :)
    Książki nie czytałam - i teraz już chyba nie zamierzam - ale film był przepiękny, spłakałam się strasznie zaś główny bohater całkiem skradł moje serce :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam książkę. Bardzo mi się spodobała. Filmu jeszcze nie oglądałam, ale chyba nawet dzisiaj obejrzę skoro mówisz, że jest nawet lepszy od książki! :D

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Proszę przestrzegaj tych oto zasad:
1. Obraźliwe komentarze będą usuwane.
2. Za każdym nie pisz swojego adresu bloga.
3. Jak wyłapiesz jakiś błąd w tekście, napisz.
4. Anonimie podpisz się!

Pozdrawiam i zapraszam ponownie,
Zuzia