Remigiusz Mróz: W cieniu prawa
Naprawdę nie lubię czytać złych książek (a kto lubi?). Rok lub dwa lata temu czytałam same słabe pozycje, że obniżyłam oczekiwania, ponieważ nie chciałam się co chwilę rozczarowywać. Dlatego naprawdę się zdziwiłam, że po tak dobrej powieści którą była "Kasacja" (recenzja powinna się pojawić we wrześniu, ale to wszystko będzie zależeć od wolnego czasu już teraz wiem, będę miała bardzo mało) i była po prostu fenomenalna, a "W cieniu prawa" nudziłam się. I to bardzo. I czułam się mocno rozczarowana. Mam kilka lektur Remigiusza Mroza na czytniku, więc je przeczytam, ale będę podchodzić d nich większą ostrożnością.
Erik Landcki zostaje zatrudniony jako czyścibut w austriackim dworku. Pomimo tego, że miał konflikt z prawem to bez problemu dostaje pracę, nie jest to jego wymarzony zawód, ale przynajmniej ma wyżywienie i miejsce do spania. Jednak już pierwszego dnia wszystko się zmienia - zostaje zabity dziedzic rodu i głównym podejrzanym staje się nasz główny bohater. I zaczyna się dochodzenia czy Erik zabił czy nie. Osoba, która broni Erika jest Sophie, narzeczona brata zmarłego.
Erik był tak bardzo wkurzającym bohaterem i tak mi on przeszkadzał i z każdą stroną moja niechęć do tej persony wzrastała. Na szczęście była Sophie, która mam wrażenie ratowała tę książkę (przynajmniej przez 3/4), ponieważ umiała postawić na swoim i głęboko w to wierzyła (silne kobiety górą!). Potem kiedy wstąpił wątek miłosny, tak tak moi drodzy, dobrze czytacie, to mam wrażenie, że bohaterka zamiast zyskiwać w moich oczach niestety gasła. Inni bohaterowie byli mi obojętni i jakoś nie szczególnie interesowały mnie ich losy.
Dopiero od niedawna czytam książki kryminalne i thrillery. W tym miesiącu recenzowałam bardzo, ale to bardzo dobry debiut naszej Polskiej autorki - Magdy Stachuli i jej książka "Idealna" byłą po prostu fantastyczna. Kolejną pozycją, która bardzo przypadła mi do gustu była "Kasacja" Remigiusza Mroza. Kiedyś niechętnie sięgałam po tego typu powieści. Twierdziłam, że są nudne i bardzo łatwo można domyślić się końca. I tutaj faktycznie tak było. Już po ok. 200 stronach wiedziałam co się stanie na końcu. Tak jak w poprzedniej lekturze Remigiusza Mroza ostatnie strony były nieprzewidywalne i czytelnik czytał do ostatniej strony, to mam wrażenie, że tego tu zabrakło.
Podsumowanie: Tak jak "Kasację" mogę wam z całego serca polecić (szybko się czyta, zaskakująca fabuła, dwójka głównych bohaterów - Chyłkę i Zordona uzupełnia się idealnie) to "W cieniu prawa" odradzam. Nudna jak flaki z olejem i miałam wrażenie, ze czasem autor pisał na siłę. Książka już powinna dawno się skończyć, a ja patrzę, że zostało mi jeszcze prawie 200 stron. I nie mogłam się doczekać aż tę pozycję skończę. Naprawdę już dawno nie męczyłam tak długo jednej powieści. Ogólnie nie czytam za szybko, ale też nie tak wolno, żeby czytać 500 stron w prawie dwa tygodnie i to jeszcze w wakacje!
Moja ocena: 2/6
W cieniu prawa, Remigiusz Mróz, Wydawnictwo Czwarta strona, 536 stron, 2016r.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta strona!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku! Proszę przestrzegaj tych oto zasad:
1. Obraźliwe komentarze będą usuwane.
2. Za każdym nie pisz swojego adresu bloga.
3. Jak wyłapiesz jakiś błąd w tekście, napisz.
4. Anonimie podpisz się!
Pozdrawiam i zapraszam ponownie,
Zuzia