Tanya Burr: Love, Tanya
Dobra, to już ostatnia recenzja poradnika, przynajmniej na teraz. W tym roku przeczytałam ich strasznie dużo, a kiedyś w ogóle ich nie czytałam. Jeśli chodzi o książki youtuberek to są dość średnie. Oklepane rady i triki, wszystkie są o tym samym i niestety "Love, Tanya" taka była. Niby fajnie się czyta, ale to nic odkrywczego, a szkoda. Podstawy makijażu, jak znaleźć własny styl i jak pielęgnować przyjaźnie, oklepane tematy, które na początku mnie interesowały, a teraz czytam o tym tylko dlatego że lubię osobę która pisze. Niestety, ale coraz bardziej podchodzę sceptycznie do takich pozycji.
Jak każdy poradnik jest podzielony na kilka części. To co wyróżnia ten od innych,to też że mamy trochę historii z życia samej autorki, o tym jak poznała Jima - jej obecnego męża lub to, gdzie nauczyła się malować. Jeśli mam być szczera to mam wrażenie, że książka Tanyi i Fleur (recenzja) były prawie identyczne. Cały czas miałam czucie deja vu. Te same porady, po prostu ile można? Czy Świat tylko się kręci dookoła makijażu i ubrań? Te rozdziały były najdłuższe, a o przyjaźni i związkach poświęcono tylko kilka stron.
Już pomijając fakt, że wszystkie poradniki youtuberek są prawie takie same, to miałam wrażenie, że autorka pisze jakby na siłę, że często nie wiedziała co napisać i wciskała tam niepotrzebne rzeczy lub się powtarzała. Szkoda, że tak dużo było typowych porad, a tak mało historii z życia pisarki. Fajnie, że dodała rozdział o pieczeniu (ja liczę na to, że ktoś wyda "Eat smart" Niomi Smart i "Tanya bakes", bo te książki wydają się naprawdę ciekawe i inspirujące), ale niestety prawie wszystkie przepisy zawierają czekoladę, a ja jej niestety nie jem, a wątpię, że ciasto które ma w nazwie czekoladę będzie tak samo smaczne kiedy jej nie dodamy.
Podsumowanie: Tanyę Burr oglądam już od bardzo dawna (ostatnio się zastanawiałam czy kiedyś jej kosmetyki będą dostępne w Polsce) i spodziewałam się po niej czegoś lepszego. W tej książce miałam wrażenie, że przedstawiała siebie jako osobę, która wygrała los na loterii. I gdybym jej nie znała z filmików miałabym wrażenie, ze jest trochę pusta. Fajnie, ma kanał, własną linię kosmetyków, które podobno są świetne i mocno przeciętny poradnik, którego z bólem serca nie mogę polecić, ponieważ jest bardzo dużo świetnych tego typu pozycji.
Moja ocena: 2/6
Love, Tanya, Tanya Burr, Wydanwictwo Insignis, 304 str., 2016r.
Za książkę dziękuję serdecznie wydawnictwu Insignis!
Zobacz inne tego typu książki:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku! Proszę przestrzegaj tych oto zasad:
1. Obraźliwe komentarze będą usuwane.
2. Za każdym nie pisz swojego adresu bloga.
3. Jak wyłapiesz jakiś błąd w tekście, napisz.
4. Anonimie podpisz się!
Pozdrawiam i zapraszam ponownie,
Zuzia