Było lepiej. Ta część bestsellerowej (a jakby inaczej?) serii o Norze była lepsza od swojej poprzedniczki, która wypadła średnio. Utarte schematy, miłość gra główne skrzypce, czyli coś ala "Zmierzch" Stephanie Meyer, ale u Becci Fitzpatrcik, tylko tutaj mamy upadłe anioły. Myślałam, że już nic nie da wymyślić w YA, ale czasem jakiemuś pisarzowi udaje się napisać coś w miarę logicznego, ciekawego i oryginalnego. A czy Pani Fitzpatrick to się udało? Niestety nie.
Związek Nory i Patcha wydaje się idealny. Oboje piękni, a co najważniejsze kochają się nawzajem. Lecz tak to wygląda tylko z boku, bo chłopak był upadłym aniołem, a teraz aniołem stróżem dziewczyny. Zakończyć związek chcą matka Nory i wyższe w randze anioły.
Pewnego dnia główna bohaterka dowiaduje się, że jej chłopak był zamieszany w zabójstwo jej ojca i teraz wszystkiego nie jest pewna.
Przez 3/4 książki byłam dumna z Nory. (Spoiler!) Po tym jak zerwała z Patchem, bo (wreszcie!) uznała, że jest przy nim niebezpiecznie i coś może jej się stać, lecz po jakimś czasie wszystko popsuła. (Koniec spoilera!). W tym tomie główna bohaterka czasem myślała, ale czasem podejmowała takie głupie decyzje, że chciałam do niej krzyczeć i potrząsnąć ją, żeby zaczęła używać mózgu, bo wiem, że u niektórych autorów już by nie żyła, lecz autorka nadal prowadzi ją w labiryncie głupowatości i chyba szybko Nory z stamtąd nie wyciągnie. To jest jedna z najgorszych person, o jakich kiedykolwiek czytałam, a było ich naprawdę dużo. Patch, który miał być chłopakiem, na widok którego dziewczyny wzdychają, ale dla to głupek i też tak jak Nora nie umie używać mózgu. Dwójka niezbyt mądrych ludzi ze sobą chodzi i przecież nie może wyjść z tego nic dobrego, prawda?
I nie wyszło, bo fabuła była nudna. Od razu możemy odgadnąć kto jest dobry, a kto zły i przez to książka jest po prostu nudna. Choć koniec trochę mnie zaskoczył, bo nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Przez prawie całą książkę nic się nie dzieje, tylko czasem akcja przyspiesza, ale po chwili znowu się nic nie dzieje. Pani Fitzpatrcik chciała zrobić mocne zakończenie i to się udało, w przeciwieństwie do bohaterów i pomysłu, bo to jest tylko kolejny paranoramal, który nie wnosi Ci nic do życia.
Niestety seria "Szeptem" jest typowym YA i oczywiście nie mogło zabraknąć w nim wątku miłosnego, który przyćmiewa wszystkie inne ważniejsze części fabuły. Zdaje mi się, że autorka chciała zakryć wszystkie nie dociągnięcia w swojej książce miłością, która fakt jest trochę inna, bo nie ma trójkącika miłosnego, lecz wszystko do bólu przypomina "Zmierzch". Dlaczego nikt nie wzoruje się na "Harrym Potterze"? W obu seriach pary się poznają (na biologii!), w drugiej chłopacy odchodzą. I wiecie, że chyba wiem co się stanie w 3! Będą znowu szaleć z miłości, a przeciw nim wystąpią wyższej rangi aniołowie, a w 4 będzie wojna! Zgadłam? (zamieniam się w jasnowidza).
Podsumowanie: "Crescendo" Becci Fitzpatrcik było bardzo przeciętną książką. Nie wyróżnia się na tle Young adult, bo nie ma czym. Myślałam, że ta część jest lepsza, niż nudne "Szeptem", ale po głębszych analizie stwierdziłam, że ta seria jest niewarta waszej uwagi, jeśli szukacie ciekawszej literatury, bo cykl ten jest nudny z tragicznymi bohaterami. Trzeba mieć talent, żeby wykreować tak persony, żeby na każdej stronie czytelnika wkurzały. Ogólnie z mojej strony "Szeptem" nie polecam, chyba że szukacie na prawdę mocnego średniaka, w co wątpię.
Crescendo (Szeptem#2), Becca Fitzpatrick, Wydawnictwo Moondrive (Otwarte), str. 400, 2011.
Ocena: 3/6
Seria "Szeptem": Szeptem | Crescendo | Cisza | Finale
No cóż, nigdy nie interesowałam się tą serią. I chyba słusznie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Borówki o wiele lepsze :-)
OdpowiedzUsuńTak, borówki i maliny są najlepsze <3.
UsuńNie porwała mnie ta seria...
OdpowiedzUsuńJa wysiadłem na pierwszym tomie :P koleżanka mnie namówiła nawet nie wiedziałem czy powinienem za to się na nią obrazić :P
OdpowiedzUsuńParę znajomych mnie namawia i powoli ulegam ich zachętom - z pewnością w najbliższym czasie przeczytam pierwszą część tej serii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books :)
Ojej :( A ja naprawdę miło wspominam tę serię.:)
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie cztery tomy i każdy podobał mi się tak samo:D
OdpowiedzUsuńBohaterowie również mnie niesamowicie wkurzali. Jedyne jak dla mnie plusy tej książki, że to łatwa młodzieżówka przez co szybko się ją czyta, oraz końcówka. :)
OdpowiedzUsuń