Kiera Cass: Jedyna


To seria naprawdę ładne okładki. I to jest jedyny plus tej trylogii. Nie czekajcie, to będzie seria, bo w 2015 ma wyjść 4 część. Po drodze mają będą nowele. A ja chciałam moją historię z Ami skończyć i nie mieć na sumieniu, że nie dokańczam serii, która jest strasznie przewidywalna. Już w pierwszym tomie wiedziałam jakie będzie zakończenie. A o czym ja pisałam? O okładkach, które przyciągają w sklepie i chcesz ten cykl przeczytać i robisz błąd.

Naprawdę trudno mi powiedzieć, o czym była ta książka, żeby nie zdradzić treści. Tutaj recenzja pierwszego tomu, a tutaj drugiego. A jeśli chodzi o "Jedyną", to było jak w "Elicie" - prawie nic się działo. Bohaterzy też beznadziejni, a Kiera Cass na siłę próbowała wpleść wątek z rebeliantami, który również kręci się dookoła Maxona i Americi. Gdy będziesz już po lekturze tej książki, na pewno zobaczysz, że w tych powieściach prawie nic się nie dzieje. Dopiero pod koniec akacja przyspiesza, jakby autorka chciała jak najszybciej skończyć książkę na ostatnich 10 stronach. I pewnie chciała czytelnika zaskoczyć. Ups, nie wyszło. 

Bo stylem autorka też się nie popisała. Pisze bardzo prosto, trochę zbyt prosto, ale za to bardzo szybko można skończyć lekturę. Jest to idealna powieść, która ma cię odmóżdżyć. Ja ją zabierałam wszędzie, bo nie potrzebujemy dużo się skupić, żeby dobrze zrozumieć treść, która jest bardzo łatwa. Nie ma tutaj dużej ilości wątków, ale głównym jest miłość, która strasznie denerwuje. Nie jest to ambitna lektura, ale, kiedy chodzi się do szkoły niestety nie ma się siły na wyższego lotu książki.  

O tak głupiej i tak nierozsądnej bohaterce już dawno nie czytałam. America czasami popełniała straszne głupie decyzje, że odechciewało się czytać. A Maxon? Wpatrzony w nią jak w obrazek. Persony w tej powieści były tragiczne, trzeba mieć talent, żeby je tak słabo wykreować. Jest to największy minus tej serii, bo już w pierwszej części, która była ok Ami mi się nie podobała, to im dalej w las tym gorzej. Działa bezmyślnie i jak coś wymyśliła, to od razu to robiła, najczęściej wpadając w tarapaty.    

Wszystko kręci wokół wątka miłosnego. Ta seria opiera się na nim i prawie nic się nie dzieje. Kiedy coś zaczyna się dziać, jest to takie przewidywalne, że autorka w żadnej części niczym mnie nie zaskoczyła. Poprawka, zaskoczyła w pierwszym tomie. Trochę mało zwrotów akcji, nie? Pomińmy fakt, że okładka to również spoiler. Choć jest ona piękna, zdradza fabułę i nawet nie możemy zgadywać kogo wybierze Maxon, bo widzimy to po szacie graficznej. 

Podsumowanie: Nie polecam nikomu tej serii. "Rywalki" były w wiarę znośne, "Elita" była taka beznadziejna, że tego słowami nie da się opisać, a jak wypadła "Jedyna"? Gdzieś pośrodku, jak w drugiej części nic się nie działo, to w tej czasem były prześwity akcji. Niestety ona kończyła po ok. 5 zdaniach. Ten cykl nie zasługuje na takie piękne okładki, na które pełno osób się skusiło, a na treści się rozczarowało. Bo tu wszystko leży, wykonanie -styl, akacja i bohaterowie są badziewni i wiecie co? Seria Kiery Cass "Selekcja" na pewno jest ogromne rozczarowanie jak i trafią na listę 'Najgorsze książki 2014'. 

Jedyna (Rywalki#3), Kiera Cass, Wydawnictwo Jaguar, str. 320, 2014. 

Ocena: 2/6

Seria "Selekcja": The Queen (0.4) | Książę | Rywalki | Elita | Gwardzista| The favourite | Jedyna | The Heir 

Recenzja dla Papierowego psa.            

9 komentarzy:

  1. Z tego co widzę to tylko pierwszy tom jest godny uwagi :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Rywalki były dobre zanim America dostała rozdwojenia jaźni;) Jedyna jest jakimś promykiem tej serii. Nie oceniłabym tej serii tak surowo. Bo od początku nikt nie mówil, że należy spodziewać się ambitnej literatury. Jest dużo elementów nowych, wymyślonych przez autorke, które nie można znaleźć w innych pozycjach. Dla mnie to już coś.

    pokolenie-zaczytanych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze mnie denerwują trójkąty miłosne w książkach dla młodzieży, a trójkąt Aspen-America-Maxon denerwuje mnie jeszcze bardziej, niż inne. "Jedynej" jeszcze nie czytałam, ale mam coraz mniejszą ochotę na tę książkę...

    pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nigdy nie czytam książek kilkutomowych, nie wiem, jakoś mnie odstraszają. (wyjątkiem jest Philippa Gregory...) No, ale co kto lubi. Albo.. nie lubi. O tej książce słyszałam od koleżanki, opisała to trochę brzydko "niewarte uwagi ścierwo" no cóż. Ekhem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka rzeczywiście bardzo ładna, a co do treści nie wypowiadam się bo nie czytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż tak źle? Ojej, a chciałam to przeczytać...
    Poza tym biorąc pod uwagę schematy, na jakich opiera się większość pisarzy w 75% książek można się domyślić zakończenia. On i ona będą razem LUB on będzie ją kochać a ona go nie, zło przegra albo ucieknie i będzie knuć dalej.... Norma.
    A okładki ta seria ma naprawdę przepiękne.
    Pozdrawiam,
    Lina

    OdpowiedzUsuń
  7. Prędzej czy później na pewno przeczytam, bo pozostałe tomy mam za sobą. :)
    I jak dla mnie pierwsze zdanie Twojej recenzji jest troszkę mało zrozumiałe, czegoś tam brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fakt, ta seria jest słabiutka, ale okładki ma przepiękne. Szczególnie najnowsza, do The Heir, robi wrażenie. Przewidywalność dobija, bo po przeczytaniu zapowiedzi czwartego tomu, już sobie w głowie ułożyłam, jak będzie wyglądała fabuła. I wątpię, żeby mnie Cass zaskoczyła...

    OdpowiedzUsuń
  9. Po kilku opiniach, które miałam okazję czytać nie mam ochoty na tę trylogię...serię...

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Proszę przestrzegaj tych oto zasad:
1. Obraźliwe komentarze będą usuwane.
2. Za każdym nie pisz swojego adresu bloga.
3. Jak wyłapiesz jakiś błąd w tekście, napisz.
4. Anonimie podpisz się!

Pozdrawiam i zapraszam ponownie,
Zuzia